Dwa podziemne piętra, a na każdym trzy tonące w ciemności 100-metrowe korytarze. Piwnice winne we Frydmanie to jedne z najlepiej ukrytych (nie tylko ze względu na położenie) atrakcji Małopolski. W wybudowanych w 1820 r. piwnicach właściciele wsi Frydman - z węgierskiego rodu Horwathów - przechowywali niegdyś rzędy beczek z winem. Choć wino dawno tu już nie leżakuje, podziemne lochy o szerokości 7 m, wysokie na 4 m do dziś robią wrażenie. Wejścia bronią z dwóch stron ośmioboczne, kamienne budowle, nazywane przez miejscowych kaplicami. Dziś używana jest tylko jedna z nich, przebywanie w drugiej, ze względu na jej słaby stan techniczny, może być niebezpieczne. Schodząc, trzeba uważać, by nie poślizgnąć się na wyżłobionych przez lata dębowych stopniach. Górny poziom rozświetlają drobne promienie światła wpadające przez wykute w ścianach małe otwory. Niżej panuje kompletna ciemność (niezbędna jest latarka). Na beczkowym sklepieniu dostrzec można drobne stalaktyty.
|